Bo poród był bliźniaczy. Szpital znów donosi... na rodzinę
„Powodem zgłoszenia rodziny do sądu był brak zgody na dożylnie podanie witaminy K oraz przyjście na świat bliźniaków, a nie jak oczekiwali rodzice i lekarze jednego dziecka. Szpital dopatrzył się winy rodziców mimo, że na USG w 20 tygodniu ciąży lekarz nie zauważył drugiego dziecka a przy przyjęciu do szpitala na badaniach nie wykryto bliźniaczej ciąży. Potraktowano ten fakt jako zaniedbanie ze strony rodziców” - pisze Fundacja na swojej stronie internetowej
Do opisywanych wydarzeń miało dojść 19 stycznia. Rodzice ujawnili proceder dopiero wczoraj ze względu na traumę, jaką przeżyli w wyniku działań pracowników szpitala.
Podobny przypadek, w tej samej placówce, mieszczącej się przy ul. Żelaznej na warszawskiej Woli, miał miejsce 10 stycznia. O tym zdarzeniu również informowaliśmy na DoRzeczy.pl:
Zatem co najmniej dwukrotnie w ciągu miesiąca, w odstępie zaledwie dziewięciu dni, pracownicy Szpitala Św. Zofii złożyli donos na rodziców, którzy zdecydowali się im zaufać i powierzyć im to, co mieli najcenniejsze: dobro własnych dzieci, w najdelikatniejszym momencie: w chwili porodu i w okresie połogu.
Wówczas sąd natychmiast, opierając się na piśmie zredagowanym w szpitalu, wydał postanowienie ograniczające prawa rodzicielskie rodziców noworodka.
Tym razem wymiar sprawiedliwości postanowił przyjrzeć się sprawie bliżej. Trzykrotnie rodziców odwiedzali kuratorzy i pracownik ośrodka pomocy społecznej. Jedna z wizyt trwała trzy godziny. W efekcie spotkań sporządzono notatkę, w której czytamy m.in: „Dzieci mają zapewnioną troskliwą opiekę. Dzieci są karmione na żądanie. Ojciec cały czas pomaga matce w opiece nad dziećmi. Noworodki otwierają oczy sprawiają wrażenie zdrowych. Są zadbani, nie mają odparzeń (…).Rodzice z dużą czułością trzymają dzieci na rękach. (…) W mieszkaniu jest bardzo czysto i ciepło. Dzieci mają swoje łóżko przystosowane dla bliźniąt”.
Rodzice mają prawo odroczyć szczepienia lub nie zgodzić się na zabiegi medyczne
Oprócz tych czynności sąd poprosił również o opinię biegłego lekarza neonatologa. Biegły nie tylko stwierdził brak podstaw do ograniczenia praw rodzicielskich, ale również zawarł w swojej opinii informację o tym, że rodzice mają prawo odroczyć szczepienia lub nie zgodzić się na zabiegi medyczne (poza ratującymi życie).
Warto wspomnieć, że w tym przypadku rodzice zasadniczo wyrazili zgodę na wykonanie wszystkich zalecanych procedur, poprosili jedynie o podanie witaminy K doustnie, a nie dożylnie.
Rodzice, którzy padli ofiarą szpitalnego donosu nie ujawnili swojego nazwiska, niedawno wrócili z Anglii, gdzie urodziła się ich najstarsza córka. „Bardzo dobrze wspominają poród pierwszego dziecka, gdzie każda decyzja rodziców była przyjęta w warunkach poszanowania. Położna z wielką empatią towarzyszyła przy porodzie stwarzając poczucie bezpieczeństwa. W Polsce natomiast wciąż byli zastraszani, szantażowani i wręcz zmuszani do podejmowania decyzji. Już dwie minuty po porodzie rodzice straszeni byli sądem, chwilę potem śmiercią dzieci” - czytamy na stronie Fundacji.
W sytuacji, gdy władze Polski podejmują wysiłki w obronie rodzin, które padły ofiarą instytucjonalnej przemocy w innych krajach, takie postępowanie polskiej placówki szkodzi wizerunkowi Rzeczypospolitej jako państwa szanującego prawa rodziny.
Portal DoRzeczy.pl poprosił Szpital Św. Zofii o odniesienie się do zaistniałej sytuacji już po pierwszym ujawnionym przypadku donosu na rodzinę. Odmówiono nam wówczas wszelkich komentarzy, odsyłając jedynie do "oświadczenia", które odnosiło się do przypadków zagrożenia życia lub niebezpiecznego uszkodzenia ciała.